Próba opisu środowiska kibiców piłkarskich
Dział "Ze stadionu" jest najpopularniejszym działem na naszej stronie. Ilość odsłon na aktualizację liczona jest nie w setkach lecz w tysiącach... Nic dziwnego - to na stadionach jest dzisiaj najwięcej patriotów i nacjonalistów, co 27 grudnia potwierdzili fanatycy Lecha Poznań. W całym mieście odpalili setki rac upamiętniających wybuch Powstania Wielkopolskiego. Tego typu akcji jest wiele w całej Polsce. Z powodu zainteresowania tematem, a także z powodu faktu, iż wśród nas jest wielu kibiców postanowiliśmy przedstawić mniej wtajemniczonym czytelnikom podobne do socjologicznego, aczkolwiek pisane przez czynnego kibica opracowanie.
Od samego początku grania w piłkę nożną, zawodnikom towarzyszyli oglądający ich kibice. Najpierw były to rodziny i znajomi samych piłkarzy. Później dołączyli do nich ci, którzy zaczęli interesować się piłką nożną jako taką i zmaganiem futbolistów. Dzisiaj piłka nożna jest najpowszechniej uprawianym i najchętniej oglądanym sportem na świecie. W niektórych krajach stadiony wypełniane są przez dziesiątki, a nawet setki tysięcy, kibiców. W Polsce, w sezonie 2009/2010 frekwencja wynosiła niespełna 5tys. osób na mecz (ale wiele stadionów było w przebudowie lub budowane od podstaw) a rok wcześniej było to 7442 osób na mecz (statystyki ze strony www.ekstraklasa.net). Widać zatem, że do najlepszych długa jeszcze droga przed nami. Kto zatem przychodzi na nasze, w większości stare, zaniedbane stadiony?? Na niski poziom piłki i ciągnącą się za nią złą sławą kibiców? Najkrócej mówiąc, są to osoby aktywnie i nieaktywnie spędzające czas na trybunach. Aktywność rozumiana jest tutaj jako spędzanie całego meczu na stojąco, śpiew, klaskanie, machanie flagami, odpalanie pirotechniki. Kibiców tego typu określa się najczęściej jako szalikowców, ultrasów, kiboli, pseudokibiców, chuliganów. Ci drudzy to widzowie, którzy jak sama nazwa mówi, widzą mecz. Zajmują dokładnie miejsce wykupione na bilecie, i jedyną formą ich aktywności jest śledzenie wydarzeń na murawie. W środowisku szalikowców określa się ich jako "pikniki", "Andrzeje" lub "Janusze". Nabijają frekwencję i jest to ich jedyna funkcja.
Niniejszy artykuł skupia się na tych najaktywniejszych, którzy dla większości społeczeństwa są jednoznaczni ze złem, agresją i przyczyną fatalnego stanu zarówno polskiej piłki jak i frekwencji towarzyszącej jej. Skąd na polskich stadionach pojawili się szalikowcy oraz w jakiej kondycji jest ich ruch? Oto nasza historia.
Geneza ruchu szalikowców w Polsce
Pojawienie się pierwszych szalikowców na polskich stadionach, datuje się na początek lat 70tych. Do dziś trwają spory o to, kto był pierwszy. Pod wpływem usilnej propagandy szalikowców ŁKS-u Łódź, nieoficjalnie przyjmuje się, że to miano należy się właśnie im. Nie ulega jednak wątpliwości, że do grona kandydatów, od których wszystko się zaczęło zaliczają się ponadto kibice : Polonii Bytom, Legii Warszawa oraz Lechii Gdańsk. Faktem jednak jest, że w owym czasie ŁKS posiadał najliczniejszą i najbardziej aktywną grupę. Zaraz za nimi, podwaliny pod dzisiejszą subkulturę kibicowską tworzyli kibice Legii Warszawa, Lecha Poznań, Lechii Gdańsk, Polonii Bytom oraz Wisły Kraków. W kilka lat później na kibicowskiej mapie Polski zaistniały Arka Gdynia, Pogoń Szczecin, Śląsk Wrocław oraz GKS Tychy.
Teorii, które wyjaśniają pojawienie się polskich szalikowców mówią o trzech nakładających się na siebie czynnikach. Pierwszy z nich to transmisje telewizyjne ligi angielskiej, gdzie narodziło się stadionowo chuligaństwo i skąd przywędrowało do reszty Europy, a które w latach 60-tych i 70-tych było u szczytu swej złej sławy. Drugi czynnik, to zwiększająca się aktywność wyjazdowa rodzimych kibiców- pierwsze wyjazd do innych miast konsolidowały i umacniały grupę, pojawiali się pierwsi nieformalni przywódcy, powstawały pierwsze przyjacielskie i wrogie relacje z innymi. Trzeci czynnik jest związany z typowo polskim elementem ruchu szalikowców- mowa o wpływie rodzimego ruchu gitów.
Krzepnięcie ruchu
Gitowcy (inaczej po latach nazywający się git-ludzie) pojawiali się na przełomie lat 50-tych i 60-tych w jednym z zakładów karnych w Warszawie. Charakteryzowali się oni własnym kodeksem postępowania oraz silną solidarnością w grupie, zaczęli także używać innej terminologii i stosować inne zwyczaje. Szybko rozprzestrzenili się na inne zakłady karne, głównie w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu. W 1969 zjawisko wyszło poza mury więzień, rozprzestrzeniło się głównie w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie i Gdańsku, gdzie stało się dominującym środowiskiem, wśród uczniów szkół zawodowych i techników. "Gitowcy" tworzyli hermetyczne, wzajemnie wspierające się grupy, wewnątrz których stosowali własne zasady postępowania, mieli własną hierarchie wartości, stosowali specyficzny język, w którym zabronione było używanie pewnych słów i zwrotów, dowództwo w nich przejmowali najodważniejsi i sprawni w bójkach. Przejawiali oni ogromną nienawiść do wszelkich służb mundurowych oraz generalnie świata dorosłych. Byli oni także niejako odpowiedzią na ruch hipisowki, który okazał się zbyt słaby i został stłamszony przez uliczną młodzież (Tychmański 2001, str.5).
Co świadczy o wpływie git-ludzi na polskich szalikowców? Otóż bardzo wiele. Pierwsze grupy szalikowców powstawały (w latach 1972-1974) w okresie dominacji "gitowców". Dodatkowo, grupy te najwcześniej i najprężniej rozwijały się właśnie w miastach gdzie ruch "gitowców" był najsilniejszy. Dzisiejszy styl środowiska kibicowskiego ma bardzo wiele cech zaczerpniętych właśnie z tamtego okresu, m.in.: wrogość do służb mundurowych, wewnętrzna solidarność w grupie, specyficzny język, dominująca rola osób obytych w bójkach, "twardych", zaznaczanie swojej odrębności od społeczeństwa a zarazem jedności swojej grupy szalikami klubowymi- które nawiązują do kropek tatuowanych sobie w kącikach oczu przez "gitów". Oprócz tego, bycie szalikowcem stawało się ideologią, a więc było się nim nie tylko trakcie meczu ale na co dzień. Pod koniec lat 70-tych ruch "gitowców" zaczął wygasać, tymczasem kibiców wręcz przeciwnie- energicznie rozwijać.
Szalikowcy brani w ramy systemu
Jak wiadomo władza komunistyczna nie tolerowała istnienia żadnych nieformalnych grup społecznych, dlatego widząc rozwój takowych wokół klubów piłkarskich, zaczęła działać. Wprowadzono inicjatywę "Klubów Kibica", które miały zajmować się dopingiem dla swojego klubu oraz "Ligę Stadionów" gdzie doping i zachowanie kibiców miały być punktowane. Kibice niechętnie patrzyli na te działania, zdając sobie sprawę, że mają być one nałożeniem kagańca, z drugiej jednak strony chętnie korzystali z niektórych elementów, np. : dotowanych przez klub wyjazdów na mecze, spotkań z piłkarzami oraz organizowanych zjazdów klubów kibica.
Inicjatywa ta w oczach władzy nie spełniała swojej roli, dlatego po śmierci jej pomysłodawcy(Grzegorza Aleksandrowicza) zrezygnowano z niej. Co jednak warte podkreślenia, dla samych kibiców jej efekty były ostatecznie pozytywne. Klubowi działacze zaczęli dostrzegać kibiców jako stronę, z którą trzeba się liczyć, która stała się partnerem do rozmów. Dodatkowo, w niektórych miastach zorganizowany ruch kibicowski narodził się jedynie dzięki powstaniu Klubu Kibica.
Lata 80-te czyli stabilizacja ruchu
Ostatnia dekada komunistycznej Polski to okres szybkiego rozwoju szalikowców. Zorganizowane ekipy kibicowskie zaczęły się pojawiać w coraz większej liczbie miast, także w tych małych. Koniec lat 70-tych to ok. 20 grup szalikowców na terenie kraju, którzy zawierali już pierwsze przyjaźnie pierwsze "kosy", chociaż kontakty te były jeszcze w dużej mierze przypadkowe. Białymi plamami na kibicowskiej mapie Polski były województwa Lubuskie, Warmińsko-Mazurskie, Lubelskie, Podlaskie i Świętokrzyskie.
Powstanie "Solidarności" w 1980 roku i wynikające z tego zelżenie cenzury spowodowało, że doniesienia o wyczynach szalikowców coraz częściej trafiały do opinii publicznej. Kibice w tamtym okresie bardzo często brali udział w demonstracjach i walkach z oddziałami ZOMO. Okazało się, że szalik klubowy świetnie nadaje się do zasłonięcia twarzy lub ochrony przed gazem łzawiącym. Najwięcej aktywności w tego rodzaju walkach ulicznych wykazywali szalikowcy z Gdańska, Wrocławia, Krakowa, Szczecina oraz Warszawy. Często same mecze były okazją do demonstracji niezadowolenia tłumu, a przez kilka lat żadne widowisko piłkarskie nie były organizowane 31 sierpnia ani 3 maja.
Schyłek lat 80-tych to obraz środowiska, którego ideologia nie zmieniła się przez ponad 10 lat. Zamieszki u boku "Solidarności" pokazały szalikowcom, że z policją można skutecznie walczyć. Liczba zorganizowanych grup pod koniec lat 80-tych urosłą do ok. 60-ciu, i nie ma już województwa wolnego od szalikowców. Nadeszły lata 90-te, które wśród samych kibiców, określane są jako "szalone lata 90-te"
Szalone lata 90-te
Początek nowej Polski, wolnej od radzieckiego okupanta, przyniósł znaczące zmiany dla szalikowców...Na trybunach pojawili się skinheadzi - druga po "gitowcach" subkultura młodzieżowa odciskająca na kibicach znaczące piętno. Skini pojawili się w Polsce w połowie lat 80-tych, za ich "debiut" przyjmuje się festiwal w Jarocinie z 1984r. Była to ta część, która wzorowała się na skinach z Zachodu, słuchając ich muzyki, oglądając ich filmy, naśladowali ich. Druga połowa tej subkultury wywodzi się z podziemia postsolidarnościowego. Rozczarowani zbyt miękką polityką, rozpoczęli własną, radykalną działalność narodowo-niepodległościową. Najwięcej takich organizacji powstało w Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu. Obie te grupy połączyły się po roku 1990 zaczynając wspólną ekspansję (Janicki, Pęczak,1994, str. 5-9).
Ideologia skinów opiera się o dwa główne założenia: miłość- do Polski, oraz nienawiść- do innych nacji, szczególnie Cyganów, Murzynów, Niemców, Arabów i Żydów, które wg nich spychają Polaków do roli podwładnych. Skin musi być silny, odważny, dumny. Noszą krótkie włosy (nie przeszkadzające w walce) oraz konkretne marki ubrań. Komunikują się między sobą za pomocą podziemnej prasy, tzw. "zinów". Skini brutalnie rozprawiali się z przedstawicielami innych subkultur, skórzane kurtki punków lub metalowców, które padały ich łupem były "krojone".
Skini na wzór zachodni pojawili się w zorganizowanych grupach na stadionach- najpierw na Legii Warszawa, Śląsku Wrocław oraz Lechii Gdańsk, potem na wielu innych stadionach. Nidy nie stanowili większości grupy, ale byli bardzo aktywni. Często jeździli na wyjazdy (czasem stanowiąc większość) gdzie byli bardzo cenieni za umiejętność walki. Wytępili oni z trybun wszystkie inne subkultury.
Wpływ skinheadów na świat szalikowców był ogromny. Szalikowcy przejęli od nich styl bycia: masywne buty, kurtki "fleyersy", krótko obcięte włosy. Mecze Reprezentacji Polski stały się o wiele ważniejsze niż dotychczas, obecność na nich stanowiła punkt honoru dla każdej liczącej się grupy. Kibice zaczęli bardziej afiszować polskość, pojawiły się elementy antyżydowskie, antyniemieckie, niechęć wobec murzynów, na płotach stadionów pojawiły się krzyże celtyckie. Szalikowcy nie tolerowali flag niemieckich wywieszanych na niemal wszystkich stadionach śląskich- w tym okresie zostały zerwane niemal wszystkie zgody z klubami śląskimi (Tychmański, 2001, str. 6). Przejęto również sposób działania. Kibice zaczęli porozumiewać się poprzez "ziny", zdobywanie wrogich flag i szalików to, od tego czasu "krojenie". Organizowane były różne spotkania i zjazdy integracyjne dla środowiska szalikowców, w których brali udział skini z całej Polski. Szalikowcy zaczęli dbać o kondycję fizyczną, zaczęli uprawiać sport (głównie sztuki walki), ograniczyli picie alkoholu.
Lata 90-te to okres najliczniejszych awantur na stadionach w Polsce. Ilość meczów przerywanych lub niedokończonych przez zachowania chuligańskie można liczyć w dziesiątkach. Liczba widzów na stadionach po zmianie ustroju drastycznie zmalała, jednak liczebność młynów wzrosła. Stare, wyposażone w ławki do siedzenia stadiony w połączeniu z kiepską organizacją policji, która przechodziła nieudaną reformę, były idealnymi warunkami do awantur. Od połowy lat 90-tych ilość skinów malała, dziś na stadionach są to ilości symboliczne, jednak przetrwała spuścizna po nich, mocno obecna u szalikowców do dzisiaj w postaci już nie subkultury, a świadomego patriotyzmu/nacjonalizmu.
Nowy wiek, nowa rzeczywistość, stara mentalność
Nowy wiek przyniósł nowe zjawisko w polskim świecie kibicowskim- rozwarstwienie się jednolitego do tej chwili środowiska. Kibice zaczęli dzielić się na trzy (czasem wrogie sobie) grupy.
Ci, którzy zaczynali tworzyć ruch w latach 70-tych, dzisiaj mają nawet po ok. 50 lat. Są mniej radykalni, mniej agresywni, bardziej podatni na kompromis, czasem trudniej im nawiązać kontakt z młodszymi osobami swojej grupy niż z klubowymi działaczami.
Młodzi kibice, którzy przychodzą na stadion dopingować są mniej chętni do wywoływania awantur niż kiedyś, interesuje ich śpiew, oprawa, emocje.
Najbardziej agresywni, szukający bójek zaczynają tworzyć hermetyczne grupy, awanturują się poza stadionem, często są obojętnie lub wrogo nastawieni do pozostałych kibiców swojego klubu.
Polska scena wytworzyła własne rozumienie słowa "ultras", utożsamiającego na całym świecie specyficzną mentalność szalikowców. Kiedyś ultrasem był każdy, kto chodził do młyna- raz oddawał się dopingowi, raz walce na pięści. Dzisiaj te sfery działalność coraz bardziej odchodzą od siebie(choć oczywiście nie jest to regułą), i przyjmuje się, że ten od kolorowych opraw, rac- to ultras, ten od awantur i ustawek- to chuligan.
Kibice dostrzegli, że panujący porządek prawny wymaga od nich, jeśli chcą walczyć o swoje prawa, usankcjonowania. Dlatego, od 2002 powstają oficjalne stowarzyszenia kibiców klubów, które w gabinetach i za pomocą litery prawa starają się wpływać na rzeczywistość stadionową. Obecnie, w Polsce jest ponad 250 grup szalikowców występujących na każdym szczeblu rozgrywek piłkarskich. Jest to ewenement na skalę światową. Polska scena kibicowska jest uważana za jedną z najlepszych i najbardziej wpływowych na świecie. Ruch wciąż się rozwija.
Jak wcześniej zostało wspomniane, polskie środowisko kibiców zaczęło kilka lat temu ulegać przeobrażeniom. Z dotychczas jednolitej masy fanatyków, zaczęły powstawać 3 różne od siebie grupy. W zależności od konkretnego klubu, relacje między nimi przebiegają różnie. W różnych miastach wygląda to różnie, ale najogólniej jest tak:
Starszyzna
W przeszłości byli szalikowcami, ale najczęściej chuliganami. Mogą się poszczycić co najmniej kilkunastoma latami aktywności kibicowskiej (zazwyczaj są w wieku 30-50lat) oraz ogromną liczbą zaliczonych wyjazdów (często ponad 300). Obecnie przez swój wiek są mniej skorzy do zdzierania gardła czy udziału w dalekich, niewygodnych wyjazdach. Posiadają rodziny, pracę, ale wciąż są aktywnymi kibicami. Przez wzgląd na to, że sami współtworzyli od podstaw ruch kibicowski swojego klubu lub przez lata czynnie go rozwijali są uważani za nieformalnych przywódców, osoby decyzyjne, często to od ich zdania zależy zawieranie czy zrywanie zgód. Jeśli grupa ta jest faktycznie silna, wpływa na zarząd klubu w różnych kwestiach dotyczących kibiców i często z nim współpracuje np. w kwestii opraw czy ustalania cen biletów na mecze. Zarząd idzie z nimi na współpracę wymagając w zamian nieformalnego pilnowania porządku na trybunach.
Zdarza się, że starszyzna musi walczyć o swoją pozycję w hierarchii z bojówkami chuliganów. Młodzi, bezwzględni, uważają, że nadszedł ich czas i powinna nastąpić zmiana władzy. Niekorzystnie na rzecz starszyzny działa to, że odpuszczając dużą liczbę wyjazdów tracą kontakt z elitą wyjazdową, dla której naturalne jest, że powinna stanowić o losach całego środowiska. Problemów tych można uniknąć jeśli stara gwardia co jakiś czas dołącza do swoich szeregów najważniejszych młodych. Jeśli tego brakuje, dochodzi do buntu i przejęcia władzy, który skutkuje radykalizacją stron oraz spadkiem aktywności wszystkich kibiców klubu.
Chuligani
W światku chuliganów zaszły duże zmiany. Kiedyś podział na chuliganów i szalikowców nie był tak jednoznaczny jak obecnie. Niemal każdy szalikowiec bywał chuliganem, każdy chuligan bywał szalikowcem. Wynikało to z tego, że gdy drużyna grała dobrze, odnosiła zwycięstwa, chuligan dołączał się do dopingu. Gdy drużyna notorycznie przegrywa, piłkarzom się ewidentnie nie chce, szalikowiec traci chęć do dopingu i skupia się bardziej na chuligance. Również rzeczywistość meczów wyjazdowych wymagała od każdego jadącego gotowości do udziału w ewentualnej walce.
Obecnie, chuligani tworzą hermetyczne, wyselekcjonowane bojówki, które posiadają swoje nazwy(np. na Legii "Teddy Boys 95" których część obok na zdjęciu, "Turyści 97"). Często posiadają swoją flagę, która zazwyczaj nie posiadają żadnych symboli klubowych, wyłącznie nazwę grupy. Ich działania są planowane, przemyślane, często wyćwiczone, mają określonych dowódców. Nie noszą szalików klubowych aby się nie wyróżniać. Często nie biorą udziału w dopingu, stoją na skraju młyna. Interesuje ich walka z szalikowcami lub chuliganami innego klubu(osoby postronne i "pikniki" są przez nich nie ruszane). Bardzo często uprawiają sport, najczęściej sztuki walki, chodzą na siłownię. Nie palą, ograniczają alkohol, za to chętniej sięgają po narkotyki oraz sterydy i hormony.
Działalność chuligańska nie ogranicza się tylko dnia, w którym ich klub rozgrywa mecz. Chuligani urządzają patrole samochodowe wypatrujące kibiców przejeżdżających przez ich miasto czy region, organizują "ustawki" (umawiane walki w ustronnym miejscu, z określoną liczbą walczących i zasadami, ustawki zawsze odbywają się bez niebezpiecznych narzędzi), robią wypady na dzielnice opanowane przez chuliganów innego klubu oraz oczywiście awanturują się na meczach. Chuliganem nie może zostać każdy, najpierw trzeba na to zasłużyć. Za niehonorowe uważane jest branie na ustawki osób niezwiązanych z kibicowaniem, ochroniarzy z dyskotek czy "ludzi z miasta".
W ostatnich latach doszło do sporej zmiany w zachowaniu chuliganów. W związku z rozwojem technik monitoringu, zabezpieczeń stadionów oraz wysokimi wyrokami za atak na policjanta amatorzy mocnych wrażeń zdecydowanie mniej awanturują się na stadionach. Wybierają drogi dojazdowego do stadionów i miast lub miejsca ustronne, gdzie odbywają honorową walkę wyłącznie między zainteresowanymi. Oprócz tego, w 2004 roku, podpisano tzw. "Pakt poznański", którego głównym punktem było nieużywanie niebezpiecznych przedmiotów w walkach. Oprócz Krakowa, cała kibicowska Polska postanowiła podpisać się pod tym porozumieniem. Nie licząc małych wyjątków, jest ono do dziś przestrzegane.
Szalikowcy
Szalikowcy, inaczej zwani dziś "ultrasami", są najliczniejszą grupą zasiadającą w młynie i jeżdżącą na wyjazdy. Są oni najmniej skomercjalizowanym i najbardziej bezinteresownym elementem w całej piłce nożnej. Nie chcą pieniędzy (jak działacze, piłkarze) ani władzy (działacze, inne grupy kibiców) lecz poświęcają swój czas, pieniądze i zdrowie z pasji dla ukochanego klubu. Jedyne czego pragną to widzieć zaangażowanie i wygrane swojej drużyny oraz budować markę kibiców swojego klubu.
Szalikowiec bierze udział w dopingu, pomaga przy oprawie, odpala pirotechnikę, jeździ na wyjazdy. Nie lubi kibiców, z którymi jest "kosa", jeśli jest okazja stara się "kroić" im barwy. Zachowaniom jego towarzyszy szereg norm, którymi kieruje się całe środowisko. Najczęstszymi powodami, dla których ktoś przestaje nim być to: dziewczyna, wojsko oraz założenie rodziny.
Dla szalikowców barwy, herb i nazwa klubu to rzecz święta. Każdy kto stara się w te sprawy ingerować lub zdaniem kibiców, nie reprezentuje ich godnie, staje się dla nich wrogiem.
Tekst pochodzi że strony (http://inicjatywa14.net) Serdecznie zapraszam na ich stronkę :)
A ja bym wam dziś przestawił kosy/zgody/układy 2 klubów w Polsce
Zaczynajmy
Zgody
Arka Gdynia
Cracovia Kraków
KSZO Ostrowiec
Układ
ŁKS ŁÓDZ
KOSY
Legia,Wisła,Lechia,Ruch Chorzów, Śląsk Wrocław,Pogoń Szczecin
Zgody
Górnik Zabrze
Banik Ostrawa
Układy
JKS Jarosław
Kosy
ruch chorzów
Wisła Kraków
ZAGŁEBIE SOSNOWIEC
LEGIA WARSZAWA
Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuń